15.04.2020 - MAMO, TATO NUDZI MI SIĘ

15.04.2020 – MAMO,TATO NUDZI MI SIĘ …

 

Któż z nas nie słyszał tego lamentu znudzonego dziecka. A któż nie wpadł w popłoch i w ramach szybkiej reakcji nie wymyślał niestworzonych możliwości wypełnienia „czymś” tego stanu… NIEPOTRZEBNIE.

Nuda towarzyszy człowiekowi od zawsze. Zatem należy potraktować ją jako coś potrzebnego, mającego ewolucyjny cel. Tak rzeczywiście jest. Z badań prof. Thomasa Goetza z Uniwersytetu w Konstancji wynika, że ludzie, którzy się godzą, akceptują istnienie nudy czują się lepiej niż ci, którzy próbują wtedy robić coś  na siłę, coś co wypełni poczucie nudy. A co mogą robić??? Zerkają na telefon czy zjadają kolejne ciastko.

Świat, w którym przyszło nam żyć jest przeładowany informacjami i wielością bodźców. Wydawać  by się mogło, że mając do dyspozycji taki ogrom możliwości - komputery, telefony, mnogość programów telewizyjnych, portale internetowe, komunikatory itp. pomysły na spędzanie czasu, zabicie nudy powinny pojawiać się bez ustanku. Tymczasem wcale tak się nie dzieje. Jesteśmy coraz bardziej znudzeni. Powszednieje ciągłe, bezustanne przesiadywanie i przeszukiwanie milionów bajtów informacji…jakże często zupełnie niepotrzebnych i zbytecznych.

Dr. Sandi Mann z University of Central Lancashire w Preston stwierdziła że, „rozpowszechnianie nudy jest efektem nadmiaru stymulacji, która zabija w nas naturalną zdolność do snucia fantazji o niebieskich migdałach”. Marzenia na jawie są znanym od stuleci mechanizmem radzenia sobie z poczuciem wewnętrznej pustki lub brakiem bodźców. Zastępujemy ten  mechanizm „rozpraszaczami nudy”. W efekcie nasz mózg rozleniwia się, nie musi przecież już pracować tak wydajnie, by wymyślić jakąś aktywność.

Badania potwierdziły, że taka wydawałoby się nudna aktywność czy nawet bierność przed przystąpieniem do zadania wymagającego kreatywności pozwala umysłowi odpocząć a w efekcie powoduje pojawienie się nieoczekiwanych rozwiązań. Wniosek łatwo wysnuć, warto do czasu do czasu ponudzić się…nawet jest to wskazane by, być bardziej kreatywnym. Kiedy się nudzisz w twojej głowie pojawiają się emocje a ciało wchodzi w stan pobudzenia.

Czy dzieci różnią się od dorosłych w tej dziedzinie?

Nic nie robienie, lenistwo, leżenie, wylegiwanie się jest ważne w rozwoju każdego dziecka. Przyzwolenie, pochwała nudy powinny być obecne w życiu młodego człowieka. „Nuda daje szanse na zdobycie ważnych informacji o sobie” pisze M. Śniegulska z Uniwersytetu SWPS. Zatem pozwólmy się dzieciom ponudzić.

Lenistwo ma złe konotacje społeczne, kojarzy się z bumelanctwem, mówi się nawet „ umrzeć z nudów”. Nuda jest pewnego rodzaju dyskomfortem związanym z brakiem stymulacji. Czy łatwo jest dzisiaj znaleźć się w sytuacji gdy bodźce do nas nie dochodzą? A nasze dzieci, czy mają sposobność pobyć w ciszy? Nie sądzę.

Współczesny świat cechuje nadmiar bodźców i stymulacji. Ambitni rodzice chcąc sprostać ogromnej presji nieustannego rozwoju chcą dać swoim dzieciom jak najwięcej, wszystko, cokolwiek miałoby to znaczyć. Wydaje im się, że to jest ich podstawowe zadanie że, tylko nieustanne zdobywanie sprawności i umiejętności gwarantuje ich pociechom prawidłowy rozwój. I że tylko takie środowisko, pełne bodźców i atrakcji uczyni ich dziecko szczęśliwym.

Tymczasem rzeczywistość jest inna. Zapotrzebowanie na bodźce jest różne, zależy od wieku, od indywidualnej konstrukcji systemu nerwowego każdego dziecka. Jaka zatem powinna być zasada dostarczania dziecku nowych aktywności? Im mniejsze dziecko, tym mniej potrzebuje bodźców. Nawet maluchy w tym samym wieku różnią się między sobą. Dzieci mają swój wewnętrzny system regulacji, gdy są przeciążone aktywnością po prostu zapadają w sen, odcinając się od źródła stymulacji. Same mają niewielki wpływ na to, co dzieje się wokół. To zadanie dla opiekunów, by stwarzać optymalne środowisko rozwoju. Po czym jeszcze można rozpoznać przebodźcowane dziecko? Zwykle jest ono pobudzone, może płakać, być rozdrażnione, samo będzie próbowało odsunąć się od źródła stymulacji.

Młodzi rodzice już od chwili narodzin starają się wpływać na rozwój dziecka. Otoczone bywa różnego rodzajami gadżetami, które grają, migają, śpiewają, bywa, że maluszek słucha ambitnej muzyki Bacha. Czy to wszystko konieczne? Wszystko to stosowane z umiarem i dostosowane do systemu nerwowego każdego dziecka indywidualnie może stymulować rozwój. Pomaga podejmować coraz to trudniejsze zadania, podnosi poprzeczkę osiągnięć. Trzeba jednak bardzo uważać, za wysoka poprzeczka wręcz opóźnia rozwój.

Nadmierna stymulacja nie daje czasu na odpoczynek, mało tego, nie daje przyzwolenia by poleniuchować. Czasami dzieci zajęte są byle czym… byle być zajętymi, byle wyglądać na zajętych. Bardzo ważne jest nauczenie odpoczynku, może to zrobić jedynie rodzic. Ma bowiem wpływ na organizację zajęć dziecka. Ma wpływ na ilość, jakość i różnorodność bodźców. Chyba wszyscy wiemy jak trudno jest zajmować się przestymulowanym dzieckiem, które ma kłopot z odpoczynkiem.

Ważne jest dzisiaj nauczenie dziecka odpoczynku, leniuchowania - mówi się teraz o treningu uważności, kontemplowaniu chwili, umiejętności wyciszania, umiejętności dostrzegania szczegółów. Szkoda, że musimy tego uczyć dzieci, mam nadzieję, że my dorośli mamy tę umiejętność gdzieś zakopaną, głęboko i że wystarczy ją sobie przypomnieć.

Nuda uczy…jak być samemu ze sobą, jak polubić swoje własne towarzystwo, pokazuje że, nie zawsze potrzebujemy kogoś albo czegoś z zewnątrz by, poczuć się po prostu dobrze. Ta bardzo ważna umiejętność wyniesiona powinna być właśnie z dzieciństwa, by nie stać się dorosłym narażonym na chroniczną nudę. Jest to niebezpieczny stan dla zdrowia i życia. Badania wskazują, że osoby dorosłe, które nie umieją wykorzystać stanu nudy czy mniejszej ilości bodźców, są bardziej skłonne do zachorowań ryzykownych, np. szybka jazda samochodem a nawet żyją krócej.

Wiele razy, zdarzało mi się słyszeć – mamo nudzi mi się – w pierwszym odruchu panika myśli, co by tu zasugerować. Czasem się udawało, czasem nie. Tymczasem zawsze gdy zabrakło mi pomysłu i mówiłam „pomyśl” za chwilę słychać było ciszę a gdy zaglądałam do pokoju dziecko wymyślało zabawy na które w życiu bym nie wpadła. To z nudów. Czasem słyszałam – z nudów zrobiłam ciasto, uszyłam sukienkę dla lalki, narysowałam bajkę. Nudzące się dzieci potrafią same wymyślić zabawę ale trzeba przestać je bezustannie czymś zajmować.

„Helikopterowi rodzice”- krążą nad swoimi dziećmi o każdej porze dnia i nocy, nie pozwalając im na podejmowanie własnych decyzji, na popełnianie błędów i wyciąganie wniosków. Niestety, nadopiekuńczość nie jest dobrym sposobem na okazywanie dzieciom miłości. To jedna z najbardziej toksycznych form wychowawczych. Niektórzy psycholodzy mówią, że ten wzorzec wychowania może przynieść korzyści jedynie do 3 r.ż. Stosowana dłużej przyczynia się do niskiej samooceny takich dzieci. One nie wiedzą, co potrafią, nie wierzą w siebie.

Nudząc się, dziecko zastanawia się czego potrzebuje, może sprawdzić czy potrzebuje innych ludzi czy tylko ciszy, może skupienia się na czytaniu, bywa, że dochodzi do wniosku że, bieganie czy zabawa to jest to, czego potrzebuje w danej chwili. I dowie się tego od siebie.

Jak zatem w praktyce uczyć mądrego odpoczynku…razem z dziećmi również leniuchujmy, obserwujmy świat, zwracajmy uwagę na rzeczywistość, która nas otacza. Nazywajmy to, co widzimy, bez konieczności robienia czegoś. To jest bardzo trudne…Dobry rodzic to rodzic towarzyszący, co nie znaczy rozwiązujący problemy za malucha.

Nastolatki rzadko skarżą się nudę. To często ich rodzice wpadają w złość widząc młodych, którzy „nic nie robią”, „ marnują czas”, „ drażni mnie to, że on leży i nic nie robi”. Zastanówmy się, czy naprawdę nic nie robi - może odpoczywa? Rodzice nastolatków bardzo często zapominają, albo po prostu nie wiedzą, że ten okres życia charakteryzuje się ociężałością, zmęczeniem fizycznym. Ich organizm intensywnie się rozwija, może nie nadążać za innymi potrzebami. Sen i odpoczynek to priorytety w okresie dojrzewania. Dojrzewają też emocjonalnie, potrzebują ciszy i odpoczynku. W sytuacji gdy rodzic nigdy nie pozwalał, nie uczył jak odpoczywać jeszcze w dzieciństwie ,w tym okresie za późno jest na naukę. Ta chwila minęła. Aby znów podjąć ten temat trzeba poczekać aż młody człowiek dorośnie.

Dlaczego rodzice czują tak przemożną siłę , by zawsze, wszędzie organizować swoim dzieciom atrakcje…czasami chcą je  czymś zająć by mieć czas dla siebie. Najczęściej wtedy, na szybko sięgają po komputer, komórkę, włączają telewizor. By wymyślić coś kreatywnego potrzeba oderwać się na moment od swoich zajęć.

Często rodzice boją się dać dzieciom wolną rękę wyobrażając sobie, że w takiej swobodnej sytuacji dziecko na pewno wymyśli coś niebezpiecznego, a raczej szalonego…ale szalone rzeczy fajnie jest robić, poza tym to, co postrzegane jest za szalone przez nas dorosłych dla dziecka może być twórczą zabawą, rozwijającą kreatywność…np. budowanie z salonowych mebli sklepu, szpitala, biwak pod stołem, zabawa w kuchni w zlewie, a w łazience przygotowanie kąpieli dla wszystkich zabawek, zabawa we fryzjera z młodsza siostrą …Uffff….różnie może być. Ale zastanówmy się co jest złego w tych pomysłach. Czyż nie są twórcze, zabawne? A może by tak wspólnie się pobawić? Robiąc coś tak szalonego dzieci powinny ponosić odpowiedzialność za swoje nieodpowiedzialne pomysły a raczej ich skutki. To bardzo potrzebna forma nauki. Nie do zastąpienia.

Chyba mało kto zastanawia się nad tym, co jego dziecko robi w przedszkolu. Bo co ma robić, przecież bawi się…czyżby? Fakt bawi się… rano… przed śniadaniem, gdy jeszcze nie ma wszystkich kolegów z którymi chciałby się pobawić. Zaraz po śniadaniu są zajęcia prowadzone przez panie, może spacer przed obiadem, później obiad, spanie, podwieczorek. A między nimi zajęcia z języków obcych, teatr, akrobatyka, tańce, spotkanie z weterynarzem, fizykiem kwantowym, podróżnikiem itp. No to gdzie ten czas na twórczą swobodną zabawę…a po południu gonitwa na język, pływanie, szachy, piłkę nożną, plastykę, tańce…

Czy naprawdę to nie wygląda na jakieś szaleństwo?

Tymczasem tylko czas spędzony z samym sobą daje szansę uczenia się swoich potrzeb, swojego ciała. Dzieci wtedy eksperymentują, turlają się, podskakują, obserwują jak ciało reaguje. Uczą się jak dogadywać się z rówieśnikami. Poznawać ich reakcje. Tylko w reakcji z rówieśnikiem dziecko dowie się, że coś robi źle, ż e coś się komuś nie podoba. Rodzic ma tendencję do ustępowania, dostosowywania się do dziecka, jego oczekiwań. Tego nigdy nie zrobi rówieśnik. To bardzo ważny element procesu socjalizacyjnego.

Mało tego, współczesne badania na temat tego, co decyduje o sukcesie życiowym wskazuje na coraz bardziej liczące się kompetencje społeczne. Kiedy ktoś zna siebie, rozumie innych i dobrze się z nimi czuje – poradzi sobie w życiu. W trudnych sytuacjach istnieje większe prawdopodobieństwo, ze uzyska od innych wsparcie. Kompetencji społecznych nabywa się gdy umie się być ze sobą, gdy się siebie rozumie a to jest możliwe tylko gdy niczym się nie zajmuję, czyli kiedy się nudzę.